Szukałam tkackich wątków w Rumunii.
Zaczęłam od skansenu w Ramincu Valcea. Krosna wyglądały podobnie do
tych w Olsztynku. Widać, że nikt ich od dawna nie używał...
Starobukowińska chata w Marginea i przemiła pani,
która sprzedawała tam utkane przez siebie serwety, bieżniki, dywaniki, koce itp.
Po prawej - błąd w przewlekaniu przez nicielnice nie musi być wadą dyskwalifikującą - urok ręcznie tkanych materiałów...
Tkaczka z muzeum w Ieud przy swoim warsztacie. Tkanina bawełniano-konopna. Za bidłem i nicielnicami widać przełożone przez osnowę deski, które służą do wybierania wzoru.
Mniszka z klasztoru w
Barsanie przy pracy.
Wszystkie krosna, jakie widziałam w Rumunii były niskie, zastanawiałam się, jak się tam mieszczą te kobiety i czy im wygodnie. System counterbalance, raczej czteronicielnicowe, a wśrod utkanych rzeczy na straganach królował twill.
Postscriptum:
na lokalnym targu owocowo-warzywnym
w sekcji second hand trafiłam
ostatnio
na piękny, ręcznie tkany materiał. W bardzo dobrym stanie. Za 3 zł!
I pytanie, na które nie znam odpowiedzi – gdzie powstał?
I pytanie, na które nie znam odpowiedzi – gdzie powstał?