Przez ostatni miesiąc zapoznawałam się z czteronicielnicowymi krosnami stołowymi fińskiej firmy Varpapuu, model Silja (niestety, nie są moje, tylko wypożyczone - dziękuję właścicielce!). Szukając strony producenta (bez skutku) poznałam nowe słowo w języku obcym - krosna po fińsku to
häämöttää (a przynajmniej tak twierdzi tłumacz google). Prawda, że piekne?!
Praca na takim sprzęcie to inna jakość. Nicielnic ma 8, korzystałam z czterech. Wielką przyjemnością było tworzenie wzoru, próbowanie róznych wariantów w prostym programie weave design, o którym Loomynatic pisała
tu, a który można pobrać
stąd. Naprodukowałam tyle wzorów, że trudno było podjąć decyzję, co wybrać.
Proces osnuwania kiedyś wydawał mi się żmudny i najeżony pułapkami. Ostatnio myślę o nim, jak o składaniu elementów misternej układanki. Na końcu czeka człowieka niespodzianka - moment, w którym wzór wyłania się na tkaninie jest cudowny! Zwłaszcza, kiedy okazuje się, że wszystkie nitki i sznurki są na swoich miejscach.
 |
nitki osnowy już w nicielnicach |
 |
w roli obciążników do nitek brzegowych (floating selvedges) wystąpiły woreczki strunowe z drobnymi ze skarbonki
|
Moje pierwsze działania na 4 nicielnicach to wariacje nt twillu, przede wszytkim 2/2. Po polsku ten splot nosi nazwę rządkowy lub skośny. Najpopularniejszym jest jodełka, ale możliwości jest mnóstwo, więc pokusiłam się też o coś bardziej złożonego.
Na drugim zdjęciu widać podłużne prązki - to efekt zagęszczenia osnowy (z płochy o gęstości 14 dpi zrobiłam 18 przewlekając po 2 nitki w co którąś szparę), liczę, że po praniu zgrubienia znikną.
Nastepnym razem będzie o tym, co jeszcze zdjęłam z krosien stołowych, tym razem w bardziej wiosennej tonacji.