niedziela, 24 marca 2013

trochę obok

tym razem koronki, a nie utkańce, ale za to jakie ładne!

kilka lat temu trafiłam na ceramiczny kafel w dziupli, w środku miasta
gdyby nie to, że drzewo rośnie naprzeciwko przejścia dla pieszych, mogłabym go nie zauważyć
a potem znalazłam informację o NeSpoon i zaczęłam się rozglądać uważniej :)
i tak w Nowy Rok trafiłam na to:
a potem jeszcze to:
więcej zdjęć na tamtej stronie, chociaż chętnie wkleiłabym tu wszystkie

 a koty marcowe? czują wiosnę jak nic

wtorek, 19 marca 2013

dać szmatom drugie (lepsze?) życie

Ta idea do mnie trafia - z materiału wyjściowego jakim są zasłony, pościel, odzież zrobić coś nowego. 

Jest tyle dobrych gatunkowo tkanin z odzysku, można dobierać kolory prawie dowolnie. Dzięki nieprzebranym zasobom szmateksowym powstają moje dywaniki, poduszki i torby. Przeczytałam ostatnio, że to co robię ma swoją nazwę - jest przykładem upcyclingu.

Upcycling czyli drugie życie nobilitujące rzeczy. Surowiec nie jest odpadem, który trzeba zagospodarować, ale jest świadomie wybrany (przez co od razu nabiera większej szlachetności :-)).
Patrząc z szerszej perspektywy - tego typu działania mają rozliczne plusy:
zapobiegają marnowaniu materiałów ciągle jeszcze dobrych, potencjalnie użytecznych,
zmniejszają zużycie nowych surowców przy tworzeniu nowych rzeczy
w skali globalnej idzie za tym mniejsze zużycie energii, zanieczyszczenie powietrza , zanieczyszczenie wód , a nawet mniejsza emisja gazów cieplarnianych...

Skoro można, dlaczego nie?! To niesamowite, z jak wielu róznych rzeczy można zrobić tkaninę, i co można z tej tkaniny potem!

surowiec


Tu można zobaczyć m.in., jak zrobić dywanik z reklamówek.

A z mojej tęsknoty za wiosną i kolorem powstała ta torba. Daje po oczach koralem, uwierzcie na słowo. Dorobię jej jeszcze na bardku dynks do suwaka, obetnę nitki i gotowa, w sam raz na tę wiosnę, w którą wierzę, że już za chwilę tu będzie. Tymczasem czekam i cieszę oko.









piątek, 8 marca 2013

yes, yes, jeeest

Krosien używałam do tej pory do splotu płóciennego - sprawdzają się znakomicie, ale w miarę tkania rośnie apetyt na więcej. Postanowiłam sprzęt trochę rozbudować, zwłaszcza że wszystkie potrzebne części mam. Przystąpiłam do osnuwania (na próbę - wąska osnowa bawełniana i resztki tkanin, które i tak specjalnie do niczego nie pasują, stąd poniżej pojawił się majtkowy róż).
Chciałam od razu ambitnie, ze wzorkiem, nie jakiś najprostszy twill. Osnuwanie przez 4 rzędy lnianych nicielnic, które się plączą to wyzwanie. Lepiej się nie rozpraszać, bo od razu pojawia się błąd.
Osnułam. Potem kolejna trudna część - ustawienie nicielnic, powiązanie z pedałami. I tu opór materii - piękne drewniane bloczki robią co chcą i wszystko się rozjeżdża.
Zawzięłam się i spróbowałam jednak tkać.
 Trochę pomógł magiczny i drogocenny sznurek texsolv 

Po drodze wykonałam nawet pomoc paranaukową (a może i całkiem naukową - 
studenci Pracowni Konserwacji i Renowacji Tkanin Zabytkowych warszawskiej ASP też takie robią, sama widziałam :)).

I w końcu pojawił się taki wzór!

I takie wariacje...

Widać błędy  w osnuwaniu,  na razie nie porwę się na dużo szerszą tkaninę, ale okazuje się, że mogę na moich krosnach korzystać z 4 nicielnic! Bardzo się cieszę, że pierwsze kroki mam już za sobą. I dziękuję Loomynatic za wsparcie merytoryczne. Uff!

wtorek, 5 marca 2013

Lily


dawno dawno temu spędziłam 4 tygodnie w pracowni tkackiej na zajęciach u Lily Weisgerber-Peters 

moje wspomnienia?
  •  feeria barwnych nici, włóczek i innych tekstyliów - w porównaniu z Polską początku lat dziewięćdziesiątych to było coś niezwykłego i absolutnie zachwycającego 
  •  wielka przyjemność z tego, że można samemu zaprojektować i stworzyć tkaninę
  • ciężar bagażu w drodze do domu, gdzie najwięcej miejsca zajmował dwuosnowowy dywanik/ mata z pasków dzianiny o wymiarach ok. 80 x 120 cm, swoje ważył
  • i Lily, która z wielką swobodą prowadziła zajęcia po francusku, niemiecku lub angielsku (wedle życzenia) i równie swobodnie prowadziła swoje wielkie Volvo combi


ostańce


bardzo fajny materiał indygo na torbę, ma jeden feler - mimo wielokrotnego prania wciąż puszcza farbę


próbki, które choć z błędami, to pewnie można jeszcze wykorzystać...


...bo się w dobrym stanie przechowały




poduszka



i paski




i piękna książka, którą obejrzałam niezliczoną ilość razy i która mnie zainspirowała do zrobienia swetra w jeden z pokazanych tam wzorów
sweter już dawno spruty, za to książka ma się doskonale i nadal z przyjemnością do niej zaglądam


sobota, 2 marca 2013

poduszkowiec

poduszki - lubię tkać, lubię używać
w prosty sposób można nimi odmienić wnętrze, chociaż ja się do swoich przyzwyczajam i trudno mi się rozstać, więc jest ich coraz więcej
najchętniej wykorzystuję jako wątek tkaniny z odzysku, osnowa to nici bawełniane

poniżej bliźniaczki, ktore miały się dopasować do kanapy


i trzecia siostra z nowszej produkcji



a ta jest moją ulubiona - tęczowa


i na koniec jedna z pierwszych prób - utkana na harfie z pomocą grzebienia do włosów w roli ubijaka
bawełniany kordonek