Chciałam od razu ambitnie, ze wzorkiem, nie jakiś najprostszy twill. Osnuwanie przez 4 rzędy lnianych nicielnic, które się plączą to wyzwanie. Lepiej się nie rozpraszać, bo od razu pojawia się błąd.
Osnułam. Potem kolejna trudna część - ustawienie nicielnic, powiązanie z pedałami. I tu opór materii - piękne drewniane bloczki robią co chcą i wszystko się rozjeżdża.
Zawzięłam się i spróbowałam jednak tkać.
Trochę pomógł magiczny i drogocenny sznurek texsolv |
Po drodze wykonałam nawet pomoc paranaukową (a może i całkiem naukową - studenci Pracowni Konserwacji i Renowacji Tkanin Zabytkowych warszawskiej ASP też takie robią, sama widziałam :)). |
I w końcu pojawił się taki wzór! |
I takie wariacje... |
Widać błędy w osnuwaniu, na razie nie porwę się na dużo szerszą tkaninę, ale okazuje się, że mogę na moich krosnach korzystać z 4 nicielnic! Bardzo się cieszę, że pierwsze kroki mam już za sobą. I dziękuję Loomynatic za wsparcie merytoryczne. Uff!
Gratuluję! Zwyciężyłaś ten bój!
OdpowiedzUsuńFajnie sobie przetestowałaś splot skośny, wielce naukowo :-). Widzę, że zapowiadają się piękne gåsögony.
Cieszę się, że pomogłam.
ciekawe jak się wymawia te gåsögony, bo pisane wyglądają trochę strasznie;)
Usuńchociaż "splot rządkowy" też nie jest lepszy...
Brawo, brawo :) Wiele zabawy życzę!
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńEfekt końcowy piękny, ale męka po drodze - brrry. To jeszcze chyba nie dla mnie, ja sobie na razie na harfie będę brzdąkać ;-)
OdpowiedzUsuńmęka przestaje być męką, kiedy widzisz efekt!
Usuńa harfa to dobry początek, tylko ostrzegam - apetyt rośnie z czasem