niedziela, 22 grudnia 2013

choinka

postanowiłam zmierzyć się z tematem:
pień - splot skośny
gałęzie - zbierane w pobliskim lesie
bombki - patyki i kordonek

a oto rezultat:
 

a poza tym... prowadzi się obserwacje ornitologiczne za oknem



a poza tym, a raczej przede wszystkim:

Radosnych Świąt i dobrego czasu w gronie bliskich Wam osób!

wtorek, 3 grudnia 2013

nitka brzegowa

Po szmaciakach o splocie płóciennym przyszła kolej na 4 nicielnice. I tu bardzo pomocna okazała się nitka brzegowa (floating selvedge). Pierwsza i ostatnia w osnowie, nie przechodzi przez żadną nicielnicę, za to przechodzi przez płochę. Takie jej umiejscowienie sprawia, że łapie każdą nitkę wątku, która dzięki temu dochodzi zawsze do brzegu tkaniny (przy splocie innym niż płócienny nie jest to wcale oczywiste).
zrobienie zdjęcia wymagało przyjęcia pozycji  akrobatycznej  - naciskałam nogą podnóżek, żeby uzyskać przesmyk, ręce i oko ustawiały kadr, a ostrość uparcie wychodziła na nitkę w głębi, ale ta z przodu też jest widoczna
Nitka brzegowa ułatwia schowanie końcówek tkaniny przy zmianie kolorów. A robi się to tak: wkładamy wątek w przesmyk,  nie zmieniając ustawienia pedałów owijamy wokół nitki brzegowej przyciętą po skosie końcówkę  i wkładamy w ten sam przesmyk, zmieniamy ustawienie pedałów i dobijamy.

prawa i lewa strona dywanika z paskiem w kolorze khaki owiniętym wokół nitki brzegowej
W wfekcie przekładania, owijania, dobijania itd z kolejnej partii tkanin z odzysku powstały takie oto optymistyczne dywaniki.







poniedziałek, 18 listopada 2013

przy krosnach

Przypadkiem trafiłam na obraz zatytułowany tak, jak mój blog - Przy krosnach.  Namalował go w 1931 roku Sylweriusz Saski, technika - olej na płótnie. Obraz znajduje się w zasobach Muzeum Etnograficznego im. Seweryna Udzieli w Krakowie.
Tkaczka przy pracy, kot śpiący pod oknem – gdyby nie góralska izba, wszystko by się zgadzało :).
Przy krosnach - zdjęcie pochodzi ze strony Muzeym Etnograficznego w Krakowie
Przy moich krosnach leżą teraz próbki tkanin dwuwątkowych (po polsku tkanina wileńska, a po angielsku overshot). Cztery nicielnice, dwa wątki. Jeden wątek tworzy z osnową splot płócienny i stanowi tło, drugi, w innym kolorze, najlepiej grubszy - tworzy wzór. Na początek wybrałam motyw small honeysucle z "Handweaver's pattern book" A. Dixon czyli wiciokrzew.

w niektórych kombinacjach wyraźnie widzę gwiazdki - może dlatego, że zima idzie?
 a za oknem sikorkowe drzewo 

czwartek, 7 listopada 2013

DIY - nawijarka

Zapragnęłam tkania delikatniejszych materiałów. Dawno temu zamówiłam płochę o gęstości 20 szczelin na cal (czyli 2,5 cm). Kiedy ją kupowałam, wydawało mi się, że będzie za gęsta do czegokolwiek, co chciałabym utkać, a okazało się, że jeszcze ją zagęszczam do 30 żeby uzyskać zbalansowaną tkaninę z cienkiej bawełny i lnu.
Przy takiej pracy nawijarka do cewek staje się nieodzowna. Po spaleniu silniczka mężowej wkrętarki następna w kolejce była wiertarka udarowa, więc trzeba było znaleźć inne rozwiązanie. I tu znowu przydała się myśl techniczna mojego zdolnego męża. Znalazł w piwnicy sklejkę, regulator obrotów, wtyczkę z kablem oraz zepsuty silniczek od "niewiadomoczego". Silniczek naprawił lutując mu zwoje i z tych wszystkich elementów stworzył nawijarkę! Sprawdza się doskonale, chodzi cichutko.

Technika nawijania przędzy jest istotna.
Cewka z nawojem powinna się zmieścić w czółenku i swobodnie obracać, nie może być więc za gruba. 
Jeżeli nić będzie nawinięta za blisko końców cewki, w trakcie pracy będzie z niej zjeżdżać, rozwijać się i blokować.
Dobrze jest zadbać o prawidłowe napięcie nitki. Za luźno prowadzona (miękki nawój) będzie się zsuwać, za mocno naprężona wrzyna się i zrywa.Najlepiej jest unieruchomić motek czy nawój, z ktorego idzie nitka tak, żeby nie podskakiwał i uniknąć w ten sposób zmiennego naprężenia.
Mój sposób to nawinięcie zgrubienia z jednego końca, potem z drugiego, a następnie wypełnienie środka pomiędzy nimi. Tak nawinięta nić rozwija się swobodnie z czółenka i nie blokuje się podczas tkania.. 
rzut oka z góry
a tu urządzenie w trakcie testów...

wtorek, 22 października 2013

praktyczna mini

Nie, nie będzie o spódnicy :-)


Zapach lawendy – obezwładniający tak, że kręci się w głowie…
Są miejsca, gdzie można posiedzieć na ławeczce wśród kwitnących krzaków i inhalować się do woli.

zdjęcie zrobione na polu lawendy w Nowym Kawkowie

A potem?
Pakujemy kwiaty lawendy w ręcznie tkany woreczek
Doszywamy ręcznie robiony sznureczek (kumihimo)
I gotowe!


W szafie pięknie pachnie, a za oknem wygląda tak.
Piekna polska złota jesień trwa.

czwartek, 10 października 2013

książka z wzorami

Książka Anne Dixon "Handweaver's pattern book. The essential illustrated guide to over 600 fabric weaves" na długo będzie dla mnie źródłem inspiracji. Jest świetnie wydana (Bloomsbury), wzory są pogrupowane, przejrzyście rozrysowane. Oprócz rysunku można zobaczyć zdjęcie tkaniny i podejrzeć, jak wygląda po lewej stronie. Wszystko podane na tacy, nie trzeba za każdym razem przekopywać netu w poszukiwaniu tego, co gdzieś wpadło w oko. A poza tym można do woli przewracać kartki i oglądać, oglądać, a potem do roboty!

Na pierwszy ogień poszły wariacje na temat bloków i wzory na bazie splotu skośnego.Voilà!
 A poza tym jesień miejska w Warszawie...
 

...i jesień wiejska na Warmii



środa, 25 września 2013

tkaczki z różnych stron - Rumunia


Szukałam tkackich wątków w Rumunii.
Zaczęłam od skansenu w Ramincu Valcea. Krosna wyglądały podobnie do tych w Olsztynku. Widać, że nikt ich od dawna nie używał...
 

Starobukowińska chata w Marginea i przemiła pani, która sprzedawała tam utkane przez siebie serwety, bieżniki, dywaniki, koce itp.

Po prawej - błąd w przewlekaniu przez nicielnice nie musi być wadą dyskwalifikującą - urok ręcznie tkanych materiałów...
 

Tkaczka z muzeum w Ieud przy swoim warsztacie. Tkanina bawełniano-konopna. Za bidłem i nicielnicami widać przełożone przez osnowę deski, które służą do wybierania wzoru.

Mniszka z klasztoru w Barsanie przy pracy.

Wszystkie krosna, jakie widziałam w Rumunii były niskie, zastanawiałam się, jak się tam mieszczą te kobiety i czy im wygodnie. System counterbalance, raczej czteronicielnicowe, a wśrod utkanych rzeczy na straganach królował twill.

Postscriptum:
na lokalnym targu owocowo-warzywnym w sekcji second hand trafiłam ostatnio na piękny, ręcznie tkany materiał. W bardzo dobrym stanie. Za 3 zł!
I pytanie, na które nie znam odpowiedzi – gdzie powstał?

środa, 11 września 2013

weaver's block czyli w szponach tkackiej niemocy

Mądrość ludowa mówi, że od przybytku głowa nie boli, ale czasem nadmiar dobra może tkacza zablokować. Samodzielne projektowanie i wykonanie tkaniny to miliony możliwości – począwszy od decyzji co chcę utkać, poprzez wybór przędzy – jej składu, grubości, kolorystyki osnowy i wątku, że o splocie, strukturze czy fakturze nie wspomnę. Jak dobrać gęstość, by uzyskać zbalansowaną tkaninę, kiedy korzystamy z różnej przędzy i nie mamy płoch we wszystkich rozmiarach? Jak przewidzieć wygląd gotowej tkaniny, ułożenie nitek, zmiany koloru, oraz to, co się uwidoczni we wzorze? Kiedy człowiek ma tyle zmiennych i każda z nich będzie miała niebagatelny wpływ na efekt końcowy, można się poczuć przytłoczonym.
Co wtedy? Rady na niemoc twórczą (niezależnie od dziedziny) są podobne – rób cokolwiek.
  • Kiedy Cię już dopadnie – mimo pustki w głowie zacznij przeglądać literaturę, rozrysuj wzór, wybierz kolory, zrób próbki… Albo zrób coś zupełnie innego, kompletnie z tkaniem niezwiązanego, przerwij ten proces. Mózg ma duże możliwości przetwarzania informacji i z tyłu głowy, wątek tkacki nadal się ciągnie, żeby w którymś momencie, jak u pomysłowego Dobromira, zaskoczyć.
  • Miej kilka projektów równocześnie: jeden w fazie początkowej, na etapie projektowania, drugi, który właśnie wykonujesz, trzeci – dokańczanie, wykończenie. Nawet kiedy pracujesz bezpośrednio nad jednym z nich, dwa pozostałe też są w Twojej głowie obecne i aktywne.
  • Lekiem na niemoc jest rutyna, nabieranie doświadczenia, im więcej utkanych metrów za nami, tym więcej rzeczy można przewidzieć i tym więcej nowych pomysłów kiełkuje w głowie. 
  • Profilaktycznie – kolekcjonuj inspiracje, zbieraj zdjęcia, wzory, kolory, skrawki, nitki, które w jakiś sposób kojarzą Ci się z przyszłą tkaniną. Prowadź notatki, opisuj i kataloguj próbki, by bez problemu przypomnieć sobie, jak uzyskać określony efekt. 

Tkanie jest tak wciągającą i transującą czynnością, że kiedy się człowiek w nim zapamięta, trudno się oderwać. Moje projekty czasem żyją własnym życiem, ewoluują powstaje projekt, a może raczej szkic, w trakcie pracy pojawiają się kolejne pomysły i efekt końcowy znacznie różni się od tego, co było na początku. W danym momencie wydaje mi się, że pamiętam, jak do tego doszłam, ale za chwilę będę się zastanawiać – jak to było, jak to było… Dlatego mam nową pomoc naukową. Wrzesień, początek roku szkolnego, z bogatej oferty zeszytów wybrałam notes idealny w kratkę, z przegródkami. Czeka na pierwszy wpis.
A kiedy człowiek ma przed sobą własną tkaninę, z której jest dumny i pomyśli o tym, że jego możliwości są praktycznie nieograniczone – to cudowne uczucie. Taka niemoc czasem się przydaje, żeby potem poczuć moc. I życzę tego wszystkim tkającym.

środa, 4 września 2013

triennale


W Muzeum Włókiennictwa w Łodzi  trwa 14 Międzynarodowe Triennale Tkaniny – skorzystałam z rzadkiej okazji do obejrzenia unikatowych tkanin z całego świata.
W tym przypadku słowo TKANINA nabiera różnych znaczeń. Jak czytam na stronach organizatora: zgłaszane dzieła muszą być wykonane z surowców włóknistych (elastycznych, giętkich, dających się splatać) lub w którejś z technik włókienniczych.

Poniżej kilka zdjęć prac wybranych spośród tych, które mnie szczególnie zauroczyły. Im dłużej na nie patrzę, tym więcej detali odkrywam i podobają mi się jeszcze bardziej.

Wystawa potrwa jeszcze do 3 listopada.

Bumpkin in the garden Gizella Solti, Hungary

Impossible Puzzle Lise Frølund, Denmark

Meduses Camille Mercandelli-Park, France

Drawn Threads Cecylia Heffer, Australia

Balloons Xavery Wolski, Mexico

My suitcase Wan-Fung Mo, Taiwan


poniedziałek, 19 sierpnia 2013

krzyż nitkowy i gankowy w jednej były ramie


Sposobów snucia jest kilka, ja robię to przy użyciu ramy. Aby przyspieszyć proces, nie ciągnę pojedynczej nitki, lecz używam deseczki z otworami - przepustki (to ta na dole, zaznaczona na pomarańczowo).

Za szpularz służy mi stojak od Harfy lub kilka garnków.
Dobry sposób podpatrzyłam ostatnio na weaving today:


Kiedy już wiem, jakiej długości osnowa jest mi potrzebna (biorąc pod uwagę straty, wrobienie, kurczenie się po praniu etc), ciągnę pierwszą nitkę testową między kołkami ramy. Nitka to ślad, po którym będę nawijać osnowę o odpowiedniej długości.

Jak widać ze zdjęć, snuję z góry na dół, można też w poziomie – od prawej do lewej.
Kołki na obu końcach służą do krzyżowania nitek tak, by potem układały się w odpowiedniej kolejności przy nawijaniu na wał nadawczy.

Krzyż nitkowy – ten po lewej stronie na górze to miejsce, gdzie krzyżują się pojedyncze nitki – tu pomocna jest deseczka oraz kciuk i palec wskazujący. Nie podejmuję się opisania, jak się przebiera nitki. Taki opis można znaleźć np. w książce „Tkactwo rękodzielnicze”  Z. Krzeptowskiej, J. Sypniewskiego, ale o niebo łatwiej zapamiętać, kiedy się to zobaczy i przećwiczy.

Krzyż gankowy, na dole po prawej – tu krzyżują się półganki - np. snuję osnowę z 5 nitek przewleczonych przez deseczkę – te 5 nitek ciągniętych razem, to półganek, który krzyżuje się z kolejnym półgankiem. Dwa półganki dają 1 ganek czyli w tym przypadku 10 nitek.

Po nawinięciu odpowiedniej liczby nitek oba krzyże zabezpiecza się przed poplątaniem wiążąc je tasiemką/ sznurkiem.

I już można z osnowy zrobić warkocz.

A za jakiś czas zdjąć z krosien takie dywaniki! (na zdjęciach jeszcze nie wykończone)