wtorek, 5 marca 2013

Lily


dawno dawno temu spędziłam 4 tygodnie w pracowni tkackiej na zajęciach u Lily Weisgerber-Peters 

moje wspomnienia?
  •  feeria barwnych nici, włóczek i innych tekstyliów - w porównaniu z Polską początku lat dziewięćdziesiątych to było coś niezwykłego i absolutnie zachwycającego 
  •  wielka przyjemność z tego, że można samemu zaprojektować i stworzyć tkaninę
  • ciężar bagażu w drodze do domu, gdzie najwięcej miejsca zajmował dwuosnowowy dywanik/ mata z pasków dzianiny o wymiarach ok. 80 x 120 cm, swoje ważył
  • i Lily, która z wielką swobodą prowadziła zajęcia po francusku, niemiecku lub angielsku (wedle życzenia) i równie swobodnie prowadziła swoje wielkie Volvo combi


ostańce


bardzo fajny materiał indygo na torbę, ma jeden feler - mimo wielokrotnego prania wciąż puszcza farbę


próbki, które choć z błędami, to pewnie można jeszcze wykorzystać...


...bo się w dobrym stanie przechowały




poduszka



i paski




i piękna książka, którą obejrzałam niezliczoną ilość razy i która mnie zainspirowała do zrobienia swetra w jeden z pokazanych tam wzorów
sweter już dawno spruty, za to książka ma się doskonale i nadal z przyjemnością do niej zaglądam


4 komentarze:

  1. O, Bea, masz międzynarodowe tkackie konszachty! A jakie fajne ich efekty! Świetny color gamp na drugim i trzecim zdjęciu. Nie wiem czy bardziej podoba mi się on czy poduszka w piaskowych barwach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. można to tak określić :)
      chcesz powiedzieć, że popełniłam gampa? no no!

      Usuń
  2. 4 tygodnie, powiadasz ? Mogę pozazdrościć po cichutku ? A te jeansowe i morksie niebieskości mniamniuśne. Podsuei paskowe też urocze, szczególnie ta z czerwienią i czernią :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zazdraszaczaj, ja sama sobie też zazdroszczę tamtego czasu ;-)
      dzięki, poduszki zrobione z bawełny wysokogatunkowej jakiejś, bo przez 20 lat używania jeszcze się nie rozpadły

      Usuń

Pozdrawiam odwiedzających i dziękuję za pozostawione komentarze