środa, 11 września 2013

weaver's block czyli w szponach tkackiej niemocy

Mądrość ludowa mówi, że od przybytku głowa nie boli, ale czasem nadmiar dobra może tkacza zablokować. Samodzielne projektowanie i wykonanie tkaniny to miliony możliwości – począwszy od decyzji co chcę utkać, poprzez wybór przędzy – jej składu, grubości, kolorystyki osnowy i wątku, że o splocie, strukturze czy fakturze nie wspomnę. Jak dobrać gęstość, by uzyskać zbalansowaną tkaninę, kiedy korzystamy z różnej przędzy i nie mamy płoch we wszystkich rozmiarach? Jak przewidzieć wygląd gotowej tkaniny, ułożenie nitek, zmiany koloru, oraz to, co się uwidoczni we wzorze? Kiedy człowiek ma tyle zmiennych i każda z nich będzie miała niebagatelny wpływ na efekt końcowy, można się poczuć przytłoczonym.
Co wtedy? Rady na niemoc twórczą (niezależnie od dziedziny) są podobne – rób cokolwiek.
  • Kiedy Cię już dopadnie – mimo pustki w głowie zacznij przeglądać literaturę, rozrysuj wzór, wybierz kolory, zrób próbki… Albo zrób coś zupełnie innego, kompletnie z tkaniem niezwiązanego, przerwij ten proces. Mózg ma duże możliwości przetwarzania informacji i z tyłu głowy, wątek tkacki nadal się ciągnie, żeby w którymś momencie, jak u pomysłowego Dobromira, zaskoczyć.
  • Miej kilka projektów równocześnie: jeden w fazie początkowej, na etapie projektowania, drugi, który właśnie wykonujesz, trzeci – dokańczanie, wykończenie. Nawet kiedy pracujesz bezpośrednio nad jednym z nich, dwa pozostałe też są w Twojej głowie obecne i aktywne.
  • Lekiem na niemoc jest rutyna, nabieranie doświadczenia, im więcej utkanych metrów za nami, tym więcej rzeczy można przewidzieć i tym więcej nowych pomysłów kiełkuje w głowie. 
  • Profilaktycznie – kolekcjonuj inspiracje, zbieraj zdjęcia, wzory, kolory, skrawki, nitki, które w jakiś sposób kojarzą Ci się z przyszłą tkaniną. Prowadź notatki, opisuj i kataloguj próbki, by bez problemu przypomnieć sobie, jak uzyskać określony efekt. 

Tkanie jest tak wciągającą i transującą czynnością, że kiedy się człowiek w nim zapamięta, trudno się oderwać. Moje projekty czasem żyją własnym życiem, ewoluują powstaje projekt, a może raczej szkic, w trakcie pracy pojawiają się kolejne pomysły i efekt końcowy znacznie różni się od tego, co było na początku. W danym momencie wydaje mi się, że pamiętam, jak do tego doszłam, ale za chwilę będę się zastanawiać – jak to było, jak to było… Dlatego mam nową pomoc naukową. Wrzesień, początek roku szkolnego, z bogatej oferty zeszytów wybrałam notes idealny w kratkę, z przegródkami. Czeka na pierwszy wpis.
A kiedy człowiek ma przed sobą własną tkaninę, z której jest dumny i pomyśli o tym, że jego możliwości są praktycznie nieograniczone – to cudowne uczucie. Taka niemoc czasem się przydaje, żeby potem poczuć moc. I życzę tego wszystkim tkającym.

6 komentarzy:

  1. Jakby Ci tu powiedzieć... Ja to taką niemoc z nadmiaru mocy do zaczynania rozmaitych projektów (również tkackich) czuję, że chyba żaden nie powstanie:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm, Ty jesteś kobieta produktywna i szybka jak błyskawica, a jak się za coś zabierzesz, to rzeczy Ci przyrastają w postępie geometrycznym (mam na mysli np. kilometry przerobionej czesanki czy ostatnio torby :)).
    Może to kwestia wyboru tego, co sprawia większą przyjemność, a może kwestia za krótkiej doby?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nadmiar może zablokować nie tylko tkacza, gorzej z twórczą niemocą albo brakiem czasu, albo zniechęceniem, bo upodobaliśmy sobie hobby nieakceptowane np. przez członków rodziny.
    Marzy mi się, żeby " robótkowanie" w Polsce, przestało być synonimem " bo taniej" ... bo co jak co, ale tanie to nie jest!

    OdpowiedzUsuń
  4. Fakt, zrozumienie bliskich dla własnego (zwykle kosztownego) hobby - ważna rzecz, a jeżeli się ma oprócz zrozumienia wsparcie - to sytuacja wymarzona i komfortowa.
    Awans rękodzieła i odejście od tego, o czym piszesz czyli "robimy sami, bo będzie taniej" widzę jako rozłozony w czasie proces. Dobrze, że w ogole o tym mówimy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Droga B, lepiej późni niż wcale ;-). Z Twojego wpisu płynie dla mnie nauka, bardzo ważna dodam - rób cokolwiek. Czasami (czyli zazwyczaj) trzymam dziesięć srok za ogon i nagle się okazuje, że wpadam w w impas, bo nie mogę się zdecydować co robić. I na taką okoliczność zapamiętam sobie "rób cokolwiek" :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lepiej, lepiej :)
      hasło nie jest nowe, ale ciągle aktualne, sama sobie też powtarzam

      Usuń

Pozdrawiam odwiedzających i dziękuję za pozostawione komentarze