wpis na życzenie - dziękuję Loomynatic za impuls :)
Mój warsztat jest bardzo prosty, docelowo może mieć 4 nicielnice, na razie korzystam z dwóch i ćwiczę splot płócienny.
Tu krosna w swoim miejscu pochodzenia - w pracowni p. Ani Bałdygi, bo zbudował je mąż pani Ani - Stanisław.
Powstały na zamówienie tak, żeby zmieściły się w mieszkaniu. Po rozłożeniu na części udało mi się je z powrotem poskładać (co nie było takie oczywiste od razu :)).
stanowisko pracy gotowe, nic tylko siadać i działać:
pierwsze testy wypadły pomyślnie
Bidło ma kształt stworzony przez autora - taki jego podpis. A na tym zdjęciu widać, że nawet kółka nie były poddane obróbce maszynowej, tylko ręcznie żłobione. Nicielnice lniane.
Współpracuje z człowiekiem bardzo dobrze, lubię dotyk takiego surowego drewna. W ramach wiosennej odnowy wymienię mu sznurki do podwieszania na Texsolv i będzie jeszcze lepiej. Może mi poradzicie, które zatyczki sprawdzą się lepiej do podwiązania podnóżków i nicielnic - anchor pins czy arrow pegs?
PS. krosna pokazałam już kiedyś gościnnie na Prząśniczce, a teraz w końcu "na własnych śmieciach".
Bea, dziękuję za spełnienie prośby :-). Warsztat bardzo zgrabny. Fajnie, że może mieć większą liczbę nicielnic, bo na pewno nadejdzie moment, że ich zapragniesz :-). Wolno zapytać jaki był jego koszt?
OdpowiedzUsuńZ tego co wywnioskowałam z instrukcji do Julii anchor pinsów używa się tam, gdzie można wetknąć zatyczkę tymi dwoma różkami w otwór w drewnie, np. pod podnóżkiem. Ten obrazek http://www.texsolv.se/1/1.0.1.0/113/images//797_efb6a6e80d8c1b84d0a474047d2414a2100.jpg pokazuje w jaki sposób można używać obu rodzajów zatyczek, a także mocować w niektórych miejscach sam sznurek, bez zatyczki (np. na półstopniach). Ja nie używam anchor pinsów w ogóle, bo mnie denerwowało to wtykanie. Zamiast tego używam pod podnóżkami patyczków do szaszłyków - przewlekam patyczek przez wszystkie sznurki wychodzące pod danym pedałem i jest OK (myk z filmu dołączonego do krosna). We wszystkich innych miejscach krosna używam arrow pegsów. W wyszukiwarce obrazów znajdziesz sporo ilustracji jak używać zatyczek - może to ułatwi Ci podjęcie decyzji.
A Twoje dywaniki są śliczne, bardzo mi się podobają (z tego co widzę na zdjęciach innym też :-) ). Czy obliczasz sobie jakość ile szatek będziesz potrzebowała na wątek, czy robisz na oko, z nadzieją, że wystarczy?
dzięki za pomoc z zatyczkami - przy okazji oberzałam filmy instruktażowe do Julii i teraz już wiem, jak wygląda Twój warsztat :). W porownaniu z moim wydaje się bardzo lekki i delikatny, ale za to ile daje możliwości! Oczywiście, że już zapragnęłam użycia większej liczby nicielnic - pozazdrościłam Ci dywanika!
UsuńWidzę pewne różnice, np w nawijaniu osnowy, ja ze swojej ramy korzystam w pionie, a tu widze, że można w poziomie, no i mam inny system krzyżowania nitek. Moje krosno nie ma półstopni, ani wielu dziur w podnóżkach. Coś czuję, że będę te wielonicielnicowe kombinacje powoli rozgryzać...
Przeliczanie długości wątku na centymetry tkaniny - u mnie na oko. Próbowałam oceniać po liczbie kłębków szmacianych albo na wagę, ale tylko szacunkowo. Używam tkanin z recyclingu, one mają różną grubość, ale może o tym napiszę jeszcze posta. Te dywaniki to jedne z moich pierwszych, cieszę się, że się podobają :)
Szczegóły krośniane chętnie Ci prześlę mailem, jak mi podasz adres.
Julia rzeczywiście jest "drobna" jak na krosno poziome. Doskonała do małych mieszkań.
UsuńPółstopnie nie są niezbędne, ale ułatwiają tkanie (teoretyzuję, bo nie tkałam na żadnym innym krośnie niż Julia), a dziurki w pedałach to już nie problem. Ciekawa jestem na jakie rozwiązanie się zdecydujesz, ale z mężem-majsterkowiczem wszystko powinno się udać :-)
Ciekawa też jestem tych różnic, o których wspominasz, zwłaszcza w krzyżowaniu. Będę czekała na Twoje kolejne posty. A mój adres to maniatkania@gmail.com
No ba, to ja się nie dziwię, że trzymasz harfę pod łóżkiem ;-)
OdpowiedzUsuń