tym razem nie utkane, ale udziergane. Mikołaj przyniósł mi piekną włóczkę Malabrigo worsted w kolorach amoroso. Przerobiłam na komin i czapkę. Korzystałam ze wzorów Isy K tu i tu. jej prace bardzo mi się podobają!
Po latach nierobienia na drutach zorientowałam się, że:
jest taka wełna jak merynos, która nie gryzie, jest cudownie miła i ciepła,
niektóre druty na żyłce są jednorazowe,
można zrobić sweter z jednego kawałka zaczynając od szyi, ale lepiej najpierw zrobić próbkę :)
itd itp.
Kolory na żywo ładniesze.
No to zakładam i lecę, bo to chyba ostatnia okazja do noszenia czapki i szalika...
Musze pogadać z Mikołajem, żeby też mi zaczął takie rzeczy przynosić :-)
OdpowiedzUsuńpogadaj koniecznie, dotykanie takiej włóczki - przy robocie i w noszeniu to wielka przyjemność!
OdpowiedzUsuńsą tacy, co mogą sobie takiego merynosa samodzielnie uprząść i ufarbować, ja na razie korzystam z produkcji cudzych rąk :-)
Merynosa kocham ponad życie, Malabrigo jest bosko przemiłe, a drutki dzisiaj są też takie przemiłe, które nie muszą być jednorazowe - by mśc kochać je długo...
OdpowiedzUsuńKolorki są przecudowne :)