poniedziałek, 3 czerwca 2013

mam marzenie...

zamarzyło mi się, żeby w Polsce były takie miejsca jak to... 
Można tu przyjść i pracować przy krosnach dowolnej wielkości osnutych pod konkretny wzór i gotowych do pracy, albo wynająć krosna na godziny... rozmarzyłam się patrząc na takie obrazki. Wszystkie krosna pracują w systemie countermarch i mają co najmniej 4 nicielnice.

w materiałach na osnowę i wątek można wybierać i przebierać... 
i kilka płoch też się znajdzie
zdjęcia zrobione w Finlandii, gdzie tkanie jest popularne i cenione, a wszelkie rękodzieło ma się dobrze :) 

Cieszę się, że są takie miejsca jak Stowarzyszenie Akademia Łucznica, Domek Tkaczki czy Manufaktura Królewska, które odwołują się polskich tradycji. Dobrze, że w muzeach i skansenach stoją krosna,żeby dać ludziom wyobrażenie, jak powstaje tkanina, a w Białej Fabryce w Łodzi można zobaczyć dzialającą tkalnię z przełomu XIX i XX wieku.. 
Brakuje mi miejsc, w których tkanie jest żywym, a nie ginącym rzemiosłem. Może są miejsca, o których nie wiem? Może wiecie, gdzie i jak szukać? 


I jeszcze sprostowanie:
moja znajomość fińskiego pogłębiła się bardzo nieznacznie, ale już wiem, że tłumacz google sprawił mi psikusa i krosna po fińsku to wcale nie strasze słowo häämöttää, ale kangaspuut czyli drzewo, które robi tkaninę. Prawda, że ładnie?

12 komentarzy:

  1. Dziękuję za wyczekiwanego posta :-). Pierwsze zdjęcie robi niesamowite wrażenie. Kojarzy się z podobnymi miejscami w Szwecji - vävstugor.
    A co do tych brakujących miejsc... Może z czasem, powoli zacznie ich przybywać? Mam wrażenie, że zainteresowanych jest coraz więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, widok jest niesamowity.
      W Finlandii mają takie pracownie nawet w małych miejscowościach, np w ichniejszych domach kultury

      Usuń
  2. Są w Finalandii szczęśliwi ludzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ano są, i jest ich wielu... oni w ogole wyglądają na zadowolonych i wyluzowanych, ale może dlatego, że teraz wiosna i dzień się prawie nie kończy?

      Usuń
  3. Ech... Mi też brakuje takich miejsc. W Polsce mamy jeszcze Żelisławski Zapiecek i Karczak.

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz piękne marzenia:)
    Ja, mam podobne;) I jak Loom widzę, że rośnie zainteresowanie. Może więc już za chwilę pojawią się w Polsce choćby maleńkie gildy z możliwością tkania, przędzenia a nawet zgrzeblenia wełny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie, że nie jestem osamotniona :)
      Gildia pod hasłem "tkanina" to by było coś! Zgrzeblenie, przędzenie, tkanie i co tam jeszcze człowiekowi w duszy zaśpiewa...
      A jak jest we Francji?

      Usuń
    2. Udało mi się znaleźć parę grup związanych z tkaniem,drutowaniem i przędzeniem. Nie są to gildy, ale dzieje się całkiem sporo. Mam nadzieję, że za jakiś czas będę ich częścią :)

      Usuń
    3. O! super! Gdybyś kiedyś chciała się podzielić swoimi doświadczeniami, napisać o tym, jak tam funkjonują takie grupy, to ja zawsze chętnie poczytam (podejrzewam, że nie tylko ja:)).
      Może mają jakieś dobre pomysły, które możemy w Polsce zaszczepić?

      Usuń
  5. Myślę, że Dzień Tkaczki jest okazją do uaktywnienia tkaczek. Tych które już tkają i tych przyszłych.

    OdpowiedzUsuń
  6. O tak, to jest bardzo dobra okazja!
    Jesteśmy rozsiane/ rozsiani po całej Polsce (i nie tylko), trzeba będzie chyba zadbać o jakieś połączenia on-line ;-)

    OdpowiedzUsuń

Pozdrawiam odwiedzających i dziękuję za pozostawione komentarze