Zagęszczanie nitek osnowy na brzegach tkaniny ułatwia pracę –
dyscyplinuje tkaninę – pomaga ją ustabilizować i uniknąć falowania.
Przy tkaniu moich ulubionych szmaciaków przekładam po 4 nitki
brzegowe przez płochę podwójnie i już to pozwala na uzyskanie ładnego, wyrównanego brzegu.
2
|
2
|
1
|
…
|
1
|
2
|
2
|
Opis teoretyczny wygląda tak:
Pierwszy etap - nicielnice
4 zewnętrzne nitki przewlekane przez nicielnice pojedynczo,
a kolejnych 8 przewlekanych podwójnie
Schemat przewlekania przez struny nicielnic (lewy brzeg tkaniny)
1
|
1
|
1
|
1
|
2
|
2
|
2
|
2
|
Drugi etap – płocha (przy założeniu, że osnowę przewlekamy
zgodnie z epi płochy czyli jedna nitka znajduje się w jednej szczelinie)
Wszystkie 12 nitek przewlekamy przez płochę podwójnie – tzn
pierwsze 2 nitki w jedną szczelinę, drugie 2 w drugą szczelinę, a potem kolejne
4 w trzecią szczelinę, i jeszcze 4 w 4 szczelinę
Schemat przewlekania
przez płochę (lewy brzeg tkaniny)
2
|
2
|
4
|
4
|
A tu brzegi w praktyce - w szaliku z wełnianą osnową i wełniano-bawełnianym wątkiem:
Obawiałam się, że zagęszczenie będzie zniekształcało wzór, ale okazało się, że wygląda dobrze i spokojnie mogę takie brzegi polecić.
A Wy jakie macie sposoby na brzegi?
Super:) piękny wzór , kolory a brzegi wyszły rewelacyjnie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko Aśka:)
dzięki Asiu :)
OdpowiedzUsuńosnowa była cieniowana, a wątek jednolity, nastepnym razem spróbuję odwrotnej kombinacji
Świetne brzegi i piękny szalik. I ładnie objaśniłaś co i jak :-). Moje spotkanie z brzegami Dixon należy zaliczyć do mniej udanych, ale to była tylko jedna próba. Może z inną przędzą będzie lepiej? Zazwyczaj zagęszczam kilka (liczba zależy od grubości nici) nitek brzegowych - brzegi wychodzą ładne i nie ma problemu ze zbyt silnym dobijaniem, nawet przy solidnym machaniu bidłem. A w planach mam wypróbowanie jeszcze innej metody, ale zapomniałam jak brzmi nazwisko autorki, a jakiś geniusz zamknął mi wszystkie pootwierane zakładki, w których - pomiędzy innymi licznymi skarbami ;-) - była instrukcja.
OdpowiedzUsuńIle komplementow :)) dziękuję :)
UsuńTo moje drugie podejście do Dixon, pierwsza była próbka i wyszła na tyle dobrze, że spróbowałam w szaliku.
A jak Ci się zakładka odtworzy to się chętnie dowiem, co to za inna metoda.
Piękny szalik. Przejaśnienia w kolorze osnowy powodują, że mam wrażenie, jakby błyszczała!
OdpowiedzUsuńMoje, jak do tej pory, cienkie nitki potrzebują wyższego zagęszczenia niż pisze pani Dixon albo płocha jest z gatunku "smodobijających". Człowiek na nią patrzy, a ona dobija ;) Przyznaję, trochę się obawiałam zagęszczać jeszcze bardziej, ale chyba nie mam wyjścia. Pilnowanie dobicia ręką... jest bardzo męczące. Nie tracę nadziei. Może po przymusowej przerwie, jaka mnie czeka w tkaniu coś się zmieni.
Dziękuję :) przy tym świetle niełatwo jest zrobić zdjęcie, które oddawałoby rzeczywistość
UsuńO takich gęstościach jak Twoje nitki i "samodobijająca" płocha nawet nie chcę mysleć, bo od samego myslenia wszystko się może splątać...
Przerwa w tkaniu, o której pisałaś u siebie brzmi tajemniczo, ale lokalizacja mi się podoba ;)